Menu
Podróże / Porady

Co zabrać w podróż z maluchem?

Z Jaśkiem zaliczyliśmy już kilka tygodniowych wyjazdów. Najdłuższy był do Danii. Dla jednych to daleko, dla innych blisko. Dla nas była to podróż AŻ do Danii, bo Jaśko nie należy do dzieci, które spokojnie usiedzą w jednym miejscu przez chwilę – już po 2 minutach jazdy zaczyna wariacja. Wtedy w ruch idą, książki, piosenki, bajki na tablecie. Po każdej takiej przejażdżce najchętniej sama wybrałabym się na urlop.

A co zabrać w podróż z dzieckiem? Oprócz ubrań (których rodzaj uzależniony jest pory roku, w czasie której podróżujemy) my zabieramy takie rzeczy jak:

– książeczka zdrowia dziecka (!) + dowód/paszport (jeżeli wybieramy się za granicę)

– wózek (najlepiej lekka spacerówka/parasolka – zajmująca jak najmniej miejsca),

– łóżeczko turystyczne,

– wanienka turystyczna (zawsze ją braliśmy dla małego Jaśka – jednak co swoje, to swoje)

– kocyki (biorę dwa – cienki i grubszy),

– przynajmniej jeden ręcznik,

– przybory kąpielowe (mam zestaw malutkich butelek, które zawsze uzupełniam przed wyjazdem, a które nie zajmują niepotrzebnie miejsca w torbie),

– krem nawilżający/krem z filtrem

– grzebień/szczotka do włosów,

– kilka paczkek mokrych chusteczek,

– pieluchy jednorazowe/wielorazowe (w zależności których używacie)

– pieluszki do pływania,

– kilka pieluch tetrowych/bawełnianych (zawsze się przydadzą – choćby do wytarcia czegoś)

– smoczki (o ile dziecko używa; piszę o liczbie mnogiej, bo gdy jeden zaginie, może dziać się tragedia J),

– prowiant (w zależności od tego, co dziecko je),

– butelki, płyn i przybory do mycia butelek,

– podgrzewacz do butelek + ewentualnie laktator,

– saszetka proszku lub płynu do prania,

– termos,

– kubek ze słomką,

– torba termoizolacyjna,

– butelka wody niegazowanej (chyba że wybieramy się do miejsca, gdzie w okolicy nie ma sklepów spożywczych, to wtedy należy wziąć więcej),

– kilka ulubionych, NIEDUŻYCH zabawek,

– kilka ulubionych + kilka nowych (gdy dziecku znudzą się te, które zna) książeczek,

– tablet z wgranymi ulubionymi bajkami/piosenkami, żeby choć na chwilę dać matce żyć w czasie podróży,

– i przede wszystkim apteczka! W tej naszej znaleźć można: przeciwgorączkowe Paracetamol i Nurofen, sól fizjologiczną, plastry, bandaż, strzykawkę do podawania leków, Disnemar i maść majerankową na katar, apirator do nosa, maść rozgrzewającą Depulol, witaminę C (Cebion), wapno, Octenisept, gaziki jałowe, Dapis na ukąszenia, Sudocrem na odparzenia, Calgel na bolesne ząbkowanie, przeciwbiegunkową Smectę, elektrolity, spray do gardła Tantum Verde, termometr.

1008289_10200667780848612_1469747046_o

O autorze

Cześć, jestem Wiola i jestem matką wariatką. Matką dwóch małych wariatów, autorką książki dla dzieci (od której dzieci nie uciekają), neurologopedą. Codziennie nadzoruję domowym cyrkiem, animuję rodzinną rzeczywistość, a w międzyczasie bloguję i próbuję się wyspać. Na blogu pokazuję, co warto kupić, gdzie warto wybrać się z dzieckiem (i bez dziecka). Czasem też trochę się wymądrzam. Rozgośćcie się. Kawy, herbaty, wina?

15 komentarzy

  • matkaX3
    15 maja 2014 at 07:37

    mam jeszcze chwilę więc dopiszę:
    jak mam termos-można sobie podarowac podgrzewacz; zamiast krzeselka do karmienia(pomysł dla mnie nie bardzo) warto kupic totseat albo bumbo;wanienka-szczególnie przy pierwszy dziecku warto zainwestowac w dmuchaną;przybory kąpielowe-wszystkie dzieci kąpie w tym samym płynie,również ja i mąż się tym myjemy,zawsze mniejsza kosmetyczka;pieluchy tetrowe-po co?mamy chusteczki które się wyrzuca,wycierają itd;przybory do mycia butelek-tabletki Milton i tyle;zawsze zabieram opakowanie woreczków zapachowych(Pakolanki czy jakoś tak,marka Tesco) bo śmieci zawsze masa;
    apteczka autorki spora-ja zawsze mam coś na gorączkę, rozwolnienie i katar.innych chorób w podróży nie dopuszczam 🙂
    poza tym podstawa podróżowania z dziecmi to sprytna,porządna torba(najlepiej w przegrodą termo), przekąski pakowane w małe pudełeczka(nic sie nie rozsypie itd.),mleko modyfikowane w jużodmierzonych miarkach w pudełeczkach do tego zaprojektowanych lub gotoe jednorazowe opakowania
    do picia tylko woda-nie lepi się, nie zostawia plam na spodniach matki (która podróżuje najlepiej w spodniach typu softshell :),

    Odpowiedz
  • matkaX3
    15 maja 2014 at 06:52

    szczerze mówiąc to po co brac pieluchy, chusteczki-zajmują miejsce a nie żyjemy na pustyni,kupic je można wszędzie, to samo ze słoikami/prowiantem (chyba, że mamy specjalne wymoi żywieniowe).jadąc z dzieckiem trzeba zabrac dużo rzeczy ale jak widziałam jak ludzie do samolotu tachają paczkę pieluch z Biedronki to padłam.Pani jak wracała to zakładała dziecku pieluchy kąpielowe bo te normalne już się skończyły!!! a wózek autorka i tak ma spory jak na opis:lekka spacerówka 🙂

    Odpowiedz
    • Wiola
      15 maja 2014 at 09:39

      Widzisz, to wszystko zależy od dziecka i od tego, gdzie sie wybieramy. Niemowlakowi nie podałabym jedzenia, którego pochodzenia nie znam. Pieluchy też musiałam zabrać nasze, bo po innych Jasiek dostawał uczulenia. Skąd wzięłaś krzesełko do karmienia? Nie pisałam o nim. Mamy kupione totseat, ale tak naprawdę to użyliśmy je może z 2 razy. Zawsze o nim zapominam, a restauracje i tak zazwyczaj mają swoje krzesełka dla dzieci. Tutaj spacerówkę może i miałam sporą (chociaż i tak składaną do niewielkich rozmiarów), ale w Danii w tamtym okresie było bardzo wietrznie i nie chciałam brać ze sobą spacerówki-parasolki.
      Każdy ma inne potrzeby i wszystko zależy od warunków, w jakich będziemy żyć. 🙂

      Odpowiedz
      • matkaX3
        15 maja 2014 at 10:17

        o krzesełku i stelażu do wanienki było poniżej-tak nawiązałam tylko.
        Jedzenie dla niemowlaków w słoiczkach wszędzie takie same, te same normy więc o to mi chodziło.Często matki pakują słoiki,kaszki a przecież wszystko można kupic.Nie mówię tu o dzieciach ze specjalnymi wymogami odnośnie żywienia.
        Tym samym oraniczamy ten bagaż co szczególnie jest ważne jak się leci gdzieś.
        Co do wózka-jasne, że trzeba dopasowac do wieku, pogody czy pory roku. Uniwersalnego nie ma niestety 🙂 Ja mam wręcz specjalny wózek na podróże (Maclaren Twin) który zapewnia mi mobilnośc z 2 mniejszych dzieci a zarazem jest malutki.
        Wiem,że każde dziecko inne ale ja podróżując z moimi w tym niemowlakiem
        chciałam się podzielic radami jak my się pakujemy 🙂 może komuś się przydadzą gdy będzie chciał jeszcze się ograniczyc z tym majdanem jaki trzeba zabrac albo będzie ograniczony limitem bagażu w samolocie.

        Odpowiedz
        • Wiola
          15 maja 2014 at 13:22

          Dzięki. Mam nadzieję, że komuś się przyda. 🙂

          Parasolkę też mamy Maclarena.

          A co do słoiczków, to nie do końca się zgodzę. Starałam się zawsze wybierać te, których skład najbardziej mi odpowiadał. I denerwowało mnie, jak np. w sklepach znajdujących się w okolicy moich teściów były tylko słoiczki Bobovity, które miały często gorszy skład niż konkrencja. Poza tym jak byliśmy w Danii, to też nie byłam do końca pewna, co znajduje się w takim duńskim słoiczku (nie znam duńskiego). Ponadto co jakiś czas jeździmy na zakupy do Niemiec. Język niemiecki ogarniam na tyle, żeby zrozumieć, co znajduje się w składzie produktów spożywczych dla dzieci. I mimo że często niemieckie słoiczki miały dużo fajniejszy skład niż polskie, to zdarzały się takie twory jak np. makaron z serem dla niemowlaków po 4 miesiącu.

          Odpowiedz
  • Kaś Nerc
    14 maja 2014 at 22:22

    Mi w sumie nie robi roznicy czy jade na kilka dni,czy na dwa tygodnie,tacham ze soba WSZYSTKO za kazdym razem i czekam chwili kiedy Leon zacznie siedziec to odpadnie wanienka (choc stelaz juz sobie podarowalam w podrozy). Moja Przyjaciolka brala nawet krzeselko do karmienia,ale przy drugim dziecku sie nie miescili w samochod i zaczela wykorzystywac fotelik samochodowy do karmienia…jak to mowia potrzeba matka wynalazku…Chce leciec z Mlodym do Bristolu i to bedzie wyczyn i logistyczny i pod wzgledem pakowania…a pomyslec,ze moi Rodzice wszedzie ze mna i Bratem jezdzili pociagami i nie bylo pampersow i zupek w sloikach…szacunek…:)

    Odpowiedz
  • Kasia FD.
    14 maja 2014 at 20:48

    na samą myśl o pakowaniu na weekendowy wyjazd do teściów odechciewa mi się.
    zawsze zabieram pełną apteczkę, ubrania na zmianę i wszelkie ewentualności, jedzenie na drogę, zabawki itd.
    z Emilką jeździ się już dobrze, śpiewa, śpi lub zadaje milion pięćset pytań, za to Helena…
    tragedia i armagedon w jednym ;/

    Odpowiedz
    • Wiola
      14 maja 2014 at 21:11

      Kasia, podobno jak jedno dziecko jest spokojne, to kolejny rodzi się wariat. I odwrotnie. Ciągnie mnie teraz do kolejnej ciąży, żeby poznać co to znaczy mieć grzeczne dziecko. 😉

      Odpowiedz
  • Beata Kurgan-Bujdasz
    14 maja 2014 at 13:39

    oj pamiętam wyprawy z maluchami- jak dobrze że już połowy tego nie muszę zabierać 🙂

    Odpowiedz
  • Gabra
    14 maja 2014 at 08:00

    Pytanie jakiej firmy ma Pani wózek, który jest na zdjęciu?

    Odpowiedz
    • Wiola
      14 maja 2014 at 08:59

      To jest spacerówka od Graco Symbio.

      Odpowiedz
  • Magda
    13 maja 2014 at 22:05

    Ależ długa lista rzeczy niezbędnych. Chyba odechciało mi się wszelkich wypraw 🙂 My się wybieraliśmy do tej pory tylko na jakieś jednodniowe/kilkugodzinne wyprawy. A do Polski nie wiem kiedy pojedziemy, bo pomijając kwestie finansowe, przeraża mnie taka wyprawa 🙂

    Odpowiedz
    • Wiola
      13 maja 2014 at 22:09

      Magda, ale to są same pierdoły. No i z wiekiem lista tych rzeczy znacznie się skraca. Odpadają rzeczy wielkogabarytowe (łóżeczko turystyczne, wanienka, wózek) i te, które, choć małe, również zabierają sporo miejsca – np. pieluchy. Niewiele zmienia się w przypadku apteczki.

      Odpowiedz
  • Listopadowa
    13 maja 2014 at 21:49

    O jezu:))) jak sobie przypomnę co ja rok temu tachalam do Paryża to mi sie słabo robi:))) nawet kupiłam taki mały 1 litrowy czajniczek do gotowania wody:)) teraz wyjazd bedzie o polowe rzeczy lżejszy:)))

    Odpowiedz
    • Wiola
      13 maja 2014 at 22:02

      Ten do Danii to był nasz taki pierwszy większy wyjazd z Jaśkiem i załadowaliśmy cały samochód. Nie mogłam pojąć, jak ludzie mogą wyjeżdżać na wycieczki z większą ilością dzieci.

      Odpowiedz

Napisz odpowiedź